Ucałował córeczkę i narzeczoną na pożegnanie, za parę godzin miał do nich wrócić. Jedna chwila, ułamek sekundy w której świat jego i jego najbliższych rozsypał się…

Każdy z nas chociaż raz w życiu powiedział  "Wypadki chodzą po ludziach", ale czy ktokolwiek pomyślał, że coś złego może przytrafić się właśnie Nam?

Los bywa jednak przewrotny i nieprzewidywalny. Taki właśnie okazał się dla Konrada, który 28 stycznia  uległ poważnemu wypadkowi, a jego świat legł w gruzach.

Tego dnia jechał do pracy i tego dnia z niej nie wrócił. W okolicach Nowego Targu, doszło do tragedii. Samochód Konrada czołowo zderzył się z samochodem dostawczym. W stanie ciężkim trafił do szpitala gdzie znajduje się do dziś, walcząc o zdrowie i normalne jutro.

Abstrakcja, prawda? Ktoś musi walczyć o normalność. Obrażenia jakie odniósł dzieliły go o krok od śmierci. W efekcie wypadku doszło do uszkodzenia mózgu, dużego krwiaka , zatoru płucnego, połamanych żeber i uszkodzenia płuc. Został pozbawiony zdrowia, sprawności, ale nie marzeń i planów na przyszłość. Przeżył, to najważniejsze a jego wola walki z naszą pomocą na pewno ma ogromną moc. Na co dzień zajmuje się wieloma sprawami. Przede wszystkim jest członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Wieliczce i strażakiem – ratownikiem.

Konrad każdego dnia angażował się w wiele form wsparcia innych ludzi. Od najmłodszych lat wielokrotnie okazywał swoje serce jako wolontariusz w niezliczonej ilości akcji charytatywnych. Wiele razy pomagając ludziom w czasie akcji ratowniczo-gaśniczych. W maju ubiegłego roku urodziła mu się piękna córeczka Julia, która razem z mamą- narzeczoną Konrada- czeka na swojego tatusia. Młodzi rodzice mieli zaplanowany ślub na czerwiec. Życie napisało inny scenariusz, okupiony łzami, strachem, cierpieniem i bólem. Juleczka bardzo chciałaby wychowywać się pod okiem taty. Chciałaby jak każde dziecko, usiąść mu na kolanach, posłuchać bajki, czy choćby zwyczajnie się do Niego przytulić przyszła żona  chciałaby czuć bezpieczeństwo pod okiem przyszłego męża. Pomóżmy wrócić Konradowi do sprawności, do rodziny, do życia, do możliwości pomocy innym. Nie pozwólmy osobom niosącym pomoc, pozostać bez niej kiedy tego najbardziej potrzebują. Obecnie przebywa w Krakowskim szpitalu na Oddziale Rehabilitacyjnym.

Niestety z powodu panującej sytuacji w kraju, z powodu wirusa rodzina nie może go odwiedzać i obserwować jego postępów. Muszą wystarczyć Informacje przez telefon.

Lekarze mówili, że się nie uda, nie dostrzegali szans.  Konrad w jedną chwilę pokazał, że to wszystko nieprawda. Obudził się, zaledwie parę chwil, teraz nawiązuje kontakt z otoczeniem.
Jego mama dostała filmik na  dzień matki, a sama powiedziała, że postęp Konrada w ostatnich dniach jest jak strzał w kosmos. Ten chłopak ma ogromną wole walki i obiecujemy Wam, że z naszą pomocą wróci do sprawności!

Strażacy często żyją w myśl zasady „Bogu na chwałę – Ludziom na pożytek”. Konrad niejednokrotnie ratował życie osobom, którym ogień odbierał cały dobytek. Jednocześnie nie wahał się ryzykować dla nich własnego życia. Dlatego dziś oddajmy mu przysługę. Wyraźmy naszą wdzięczność i wesprzyjmy go w tej trudnej walce! Niech ta pomoc będzie wyrazem wdzięczności za poświęcenie które niesie ze sobą zawód strażaka.
Nieustannie trwa dramatyczna walka o powrót do życia sprzed tamtych tragicznych wydarzeń i niestety nie ma innej drogi niż intensywna i kosztowna rehabilitacja. Aby ją rozpocząć brakuje o 80 tyś.

Pomóc Konradowi możesz dokonując wpłaty na konto
Fundacja Licytuje-Pomagam

mBank 21 1140 2004 0000 3102 7936 0227
Tytułem ,, Pomoc dla Konrada’’